Photo representing the subject of the blog
Avi Schiffmann: moja strona nie tylko pomaga ludziom w znalezieniu mieszkania, ale także w pewien sposób ratuje im życie – wywiad
Reading time: 2 minutes

Najnowsze posty

Avi Schiffmann: moja strona nie tylko pomaga ludziom w znalezieniu mieszkania, ale także w pewien sposób ratuje im życie – wywiad

Avi Schiffmann: moja strona nie tylko pomaga ludziom w znalezieniu mieszkania, ale także w pewien sposób ratuje im życie – wywiad

 

Avi Schiffman ma 19 lat i jest młodym programistą, studentem Uniwersytetu Harvarda. Sam mówi o sobie, że „etnicznie jest Polakiem”. Mówi też o sobie, że jest „aktywistą internetowym”. W 2020 r. stworzył jedną z pierwszych na świecie stron internetowych poświęconych pandemii COVID19. Dziś strona odwiedzana jest przez setki milionów użytkowników. O Avim zrobiło się głośno, gdy odmówił zamieszczenia na niej reklamy za 8 milionów dolarów argumentując, że nie stworzył jej dla celów reklamowych. W tak młodym wieku zapracował już sobie na wpis w najważniejszych encyklopediach. W marcu br. stworzył stronę „Ukraine Take Shelter” pomagającą obywatelom Ukrainy znaleźć dom. Po miesiącu, ze strony korzysta ponad 3 miliony osób i znalazła już dom kilku tysiącom rodzin z Ukrainy. Strona stała się też obiektem zainteresowania największych tytułów prasowych na świecie. Z Avim Schiffmannem w dniu 28 marca spotkałem się w Barcelonie, by przeprowadzić z nim wywiad na temat jego pasji do świata nowych technologii, projektów które tworzy  i na temat Polski.

 

Maciej Kawecki: Byłoby świetnie gdybyś mógł mi coś o sobie powiedzieć. Jesteś programistą i studentem Harvardu.

 

Avi Schiffmann: Mieszkam w Waszyngtonie. Właśnie skończyłem 19 lat. Urodziłem się 26 października 2002 roku. Czyli dopiero kilka miesięcy temu skończyłem 19 lat. A pochodzę z... hmm mieszkałem w około sześciu krajach więc tak naprawdę nie jestem z żadnego miejsca. Mieszkałem w Europie przez około jedną trzecią mojego życia, we Francji, w Anglii, Szkocji, Irlandii, oczywiście we Francji, a wcześniej mieszkałem w Izraelu i w Ameryce, w siedmiu różnych stanach USA. Czuję się też w jakimś sensie etnicznie Polakiem. Jestem Żydem z Europy Wschodniej. Stamtąd pochodzą moi przodkowie.

Maciej Kawecki: Zacząłeś programować w wieku siedmiu lat.

 

Avi Schiffmann: Tak, to prawda. We wczesnej podstawówce. Zawsze miałem komputer, kiedy byłem bardzo młody, i nauczyłem się nim posługiwać bardzo dobrze. Po jakimś czasie znudziło mi się to i chciałem zacząć robić z nim coś więcej. Zacząłem więc programować, a potem zacząłem tworzyć aplikacje, które służyły mi do robienia różnych rzeczy życia codziennego. Zrobiłem na przykład budzik dla mojego taty. A potem, w gimnazjum, zacząłem tworzyć gry wideo. Kodowałem, ale też w szkole podstawowej robiłem gry wideo, sprzedawałem je w sieci i dzieliłem się nimi w ten sposób. To było fajne. Ale potem zacząłem tworzyć aplikacje na urządzenia mobilne i to też było fajne. Ale znowu nie podobało mi się to, że trzeba coś ściągać. Trzeba pobrać aplikację, a to znacznie utrudnia korzystanie z niej. Ludzie pobierają różne rzeczy, ale o wiele łatwiej jest wejść na stronę internetową. W ten sposób zacząłem zajmować się tworzeniem stron internetowych, mniej więcej w gimnazjum.

 

Maciej Kawecki: Jedna z tych stron dotyczyła covid-19, prawda? Dziś jest jedną z największych na świecie dotyczących pandemii.

 

Avi Schiffmann: Stworzyłem stronę o covid na początku stycznia 2020 roku, ale w tamtym czasie wirus nie nazywał się covid. Nazywano go Novel Coronavirus 2019. Z tego powodu strona nosi nazwę ncop 2019. Właściwie pamiętam, że oglądałem wiadomości na żywo, kiedy nazwano go covid. Światowa Organizacja Zdrowia powiedziała: "Nazwiemy wirusa covid" i poszedłem kupić nową domenę, ale wszystkie zostały wyprzedane w ciągu kilku sekund. Wszyscy je kupili. Ale ta strona była jedną z pierwszych w tamtym czasie w Internecie, która gromadziła informacje o wirusie.

 

Maciej Kawecki: Stworzyłeś stronę Internetową dotyczącą COVID19 zanim wirus dotarł do USA?

 

Avi Schiffmann: Kiedy ją założyłem, było tylko kilka przypadków COVID19 w kilku miastach w Chinach i to było wszystko. To była tylko mała epidemia, a ja po prostu się nudziłem. Wiesz, po prostu zobaczyłem, że to jest coś, co widziałem w Internecie i zastanawiałem się, gdzie mogę uzyskać informacje na ten temat i poczułem, że miejsca, w których można uzyskać informacje, były na chińskich stronach rządowych. Ich ładowanie trwało wieczność. Były pełne paragrafów i rządowego żargonu. Trudno się z nich korzysta. Wziąłem więc informacje stamtąd, zaprojektowałem je ładnie i sprawiłem, że dobrze działały na telefonie. Sprawiłem, że szybko się ładują. Potem wirus zaczął rozprzestrzeniać się na kolejne kraje i regiony, więc dodawałem do strony coraz więcej i więcej informacji. W końcu śledziliśmy wszystkie 200 krajów, a następnie wprowadziliśmy podziały na poszczególne państwa. W Stanach Zjednoczonych każdy stan, a w Chinach prowincje lub w Kanadzie prowincje. Przez długi czas nie było innego serwisu, który zajmowałby się tym tematem, zwłaszcza na arenie międzynarodowej. Strona stała się bardzo popularna i stała się jedną z najpopularniejszych stron w Internecie.

 

Maciej Kawecki: A ilu ma dziś użytkowników?

 

Avi Schiffmann: Setki milionów. Z czasem korzystały z niej rządy, redakcje prasowe i naukowcy, a zainteresowanie mediów było tak duże, że nawet nie byłem w stanie udzielać wywiadów.

 

Maciej Kawecki: I nadal rozwijasz tę stronę?

 

Avi Schiffmann: Tak. Wciąż ją rozwijam. Pandemia wciąż trwa. Więc w tej chwili jeszcze działa.

 

Maciej Kawecki: A czy to prawda, że ktoś zaproponował ci osiem milionów dolarów za reklamę na niej?

 

Avi Schiffmann: Tak, ludzie chcieli umieszczać reklamy na stronie internetowej, główne agencje reklamowe chciały umieszczać reklamy, ale ja po prostu nie chciałem widzieć tam reklam, więc nawet nie odpowiadałem na te maile.

 

Maciej Kawecki: Po prostu powiedziałeś, że nie?

 

Avi Schriffmann: Czasami nawet nie odpowiadałem, bo dostawałem tyle maili. Po prostu nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Nie było nawet czego odmawiać, bo po prostu nigdy nie rozważałem umieszczania tam reklam. Było też wiele innych możliwości monetyzacji tej strony, ale po prostu nie... od początku istnienia strony miała być niekomercyjna. Zrobiłem ją, bo trudno było zdobyć informacje o pandemii. Dlaczego więc miałbym najpierw stworzyć stronę, na której łatwo jest uzyskać informacje, a potem utrudniać jej funkcjonowanie przez reklamy? Chciałem, aby strona ładowała się szybko. Bez względu na to, gdzie się znajdujesz. Nie chciałem, aby na stronie znajdowały się treści o charakterze politycznym i reklamowym. Nie chciałem, aby postrzegano mnie jako osobę czerpiącą zyski. To jest strona o chorobie, z powodu której umierają ludzie. Nie muszę na niej zarabiać. Chciałem, żeby strona była dobrze zaprojektowana, minimalistyczna i żeby nie raziła w oczy. Mogłem zarobić dużo pieniędzy, ale w ostatecznym rozrachunku nie potrzebuję ich aż tyle. Nie potrzebuję milionów ...

 

Maciej Kawecki: I mówisz to wszystko mając 19 lat ...

 

Avi Schriffmann: [Uśmiechając się]. Stworzyłem tę stronę, kiedy miałem 17 lat. Mogę poprosić o pieniądze inwestorów i venture capital, a oni dadzą mi te pieniądze bez konieczności robienia tego na takiej stronie.

 

Maciej Kawecki: Miesiąc temu zdecydowałeś się stworzyć stronę internetową pomagającą szukać domów uchodźcom z Ukrainy. Okazała się niezwykle popularna na świecie. Skąd taki pomysł?

Avi Schriffmann: Byłem na proteście w San Diego, na który zabrał mnie przyjaciel, a który był wyrazem solidarności z ofiarami wojny na Ukrainie. Było tam kilkaset osób. Wszyscy trzymali znaki z napisem "Stop Putinowi". Było też kilka osób mówiących po ukraińsku. I pomyślałem, że to było świetne dla kilkuset osób w San Diego, które tak wyraziły swoje emocje. Ale czułem, że nie jest to zbyt użyteczne dla ludzi we wschodniej i zachodniej Europie, którzy mają do czynienia z wojną na miejscu. I poczułem, że mogę zrobić coś znacznie więcej. Po stworzeniu strony covid i kilku innych dużych projektów, takich jak strona protestu BLM czy strona prezydenta USA, mam teraz coś w stylu publicznego przyzwolenia by tworzyć platformy online jako aktywista internetowy. Wróciłem więc do domu i zacząłem sprawdzać, jakie są możliwości znalezienia mieszkania przez uchodźców. Poza organizacjami, które były bardzo liczne, istniały grupy na Facebooku, WhatsApp i Telegramie, ale były one bardzo zdecentralizowane. Wszystkie były bardzo rozproszone. Było ich tak wiele i to w różnych miejscach. Istniały też formularze Google. Można było wypełnić formularz i mieć nadzieję, że jakaś organizacja zajmie się indywidualnym dopasowaniem, ale ogólnie rzecz biorąc, miałem wrażenie, że nie da się tego zastosować w przypadku milionów uchodźców. Jest to największy kryzys uchodźczy od czasów II wojny światowej.

 

Maciej Kawecki: Ile osób znalazło dom, korzystając z Twojej strony internetowej?

 

Avi Schriffmann: Już tysiące. Co najmniej 3000 rodzin. Nie wiem, ile osób jest w rodzinie, czasami może być 5. Uchodźcy trafiają dzięki niej też poza Europę. Jadą nawet do Japonii i Chin. Odnosząc się do ruchu na stronie internetowej, numer jeden jest Ukraina, potem Polska, a następnie Węgry, Mołdawia i Niemcy. Ale poza tym ludzie trafiają dzięki niej na cały świat. Tak więc dzięki mojej stronie internetowej mieszkania są dostępne wszędzie. A teraz zaczynam współpracować z platformami mieszkaniowymi, aby włączyć ich oferty do strony internetowej. Będzie to więc agregacja ofert mieszkaniowych z wielu różnych źródeł. Chcę też dodać do strony takie rzeczy, jak giełda pracy, transport itp., ponieważ uchodźcy potrzebują czegoś więcej niż tylko mieszkania. Pracuję też nad dodaniem takich opcji, jak wsparcie psychologiczne, zdrowotne, psychiatryczne. Wielu z tych uchodźców przeżyło traumę wojenną. Istnieje więc wiele służb, które pomagają uchodźcom w uzyskaniu tego rodzaju środków, a także wiele innych rzeczy. Pracuję więc nad dodaniem do strony kolejnych zasobów. Dziś ze strony korzystają miliony ludzi.

 

Maciej Kawecki: miliony to znaczy, ile osób dzisiaj z niej korzysta?

 

Avi Schriffmann: Obecnie około 3 milionów. Unikalni odwiedzający stronę z całej Europy i całego świata. Strona jest też używana przez największe ukraińskie serwisy informacyjne. Największe. Dzięki temu nad stroną pracuje wielu odpowiednich ludzi.

 

Maciej Kawecki: No dobrze, to co teraz robisz, żeby chronić naród ukraiński i indywidualnych użytkowników, przed kimś, kto chciałby korzystać z tych stron z zamiarem dokonania jakiegoś przestępstwa. Bo masz tylko 19 lat, nie masz takich zasobów jak władze międzynarodowe i organizacje humanitarne.

 

Avi Schriffmann: Jeśli chcesz się zarejestrować jako gospodarz, musisz przejść weryfikację tożsamości. To dowód na to, że jesteś przynajmniej człowiekiem, co utrudnia rejestrację. Musisz więc zweryfikować swoją tożsamość. Do weryfikacji przeszłości kryminalnej i terrorystycznej użytkowników używam systemu dużej firmy o nazwie Stripe. Jest on używany przez wiele różnych podmiotów i bardzo popularny w Europie i na całym świecie. Uchodźca też musi przejść taką weryfikację. Na stronie chcę zapewnić większe bezpieczeństwo informacji o gospodarzu i uchodźcy, dlatego nigdy nie będę brał pod uwagę lokalizacji GPS ani uchodźcy, ani gospodarza.

 

Maciej Kawecki: Przed naszą rozmową powiedziałeś, że teraz pracujesz nad tym, aby wasza strona była bardziej zgodna z wymogami prawa Unii Europejskiej?

 

Avi Schriffmann: W tej chwili prace trwają, są prawie na ukończeniu. Jest kilka rzeczy, które są już bardzo blisko. Na przykład. Zamierzam teraz zapewnić pełną zgodność z RODO, ale także zgodność z prawem Ukrainy i gdzie indziej, Mołdawi, USA itd. To nie są kraje Unii Europejskiej i nie stosują one RODO, ale nadal pracuję nad zgodnością projektu również z ich przepisami o ochronie prywatności, współpracuję z prawnikami i podobnymi zawodami. Ale cel jest taki, że nawet gdybyś włamał się do bazy danych, co jest bardzo trudne do zrobienia, w bazie danych nie ma nic, co mogłoby być niebezpieczne dla uchodźcy lub gospodarza. Mam też wiele zabezpieczeń przed botami i spamem. Używam też czegoś, co nazywa się recaptcher z firmy Google.

 

Maciej Kawecki: Czy macie jakieś kontakty z władzami ukraińskimi?

 

Avi Schriffmann: Tak, jestem w kontakcie z ministerstwem transformacji cyfrowej na Ukrainie. Jestem w kontakcie z różnymi rzecznikami, nawet z amerykańskim Departamentem Stanu.  Pomogli mi upewnić się, że strona jest tak bezpieczna, jak to tylko możliwe kiedy ją tworzyłem. W Stanach Zjednoczonych działa ona również jako organizacja non-profit.

 

Maciej Kawecki: Czy chciałbyś zaprosić Polaków do korzystania z Twojej strony internetowej?

 

Avi Schriffmann: Absolutnie tak. Bardzo chciałbym nawiązać kontakt z jak największą liczbą organizacji i wolontariuszy w Polsce, aby na platformie znalazło się jak najwięcej zweryfikowanych i sprawdzonych ofert. Jest wiele organizacji, które nad tym pracują, ale byłoby wspaniale, gdyby wszystko to było scentralizowane na jednej stronie internetowej. W ten sposób wszystkie zaangażowane strony będą mogły działać w mniejszym chaosie. Mamy narzędzie, które istnieje.

Maciej Kawecki: Powiedziałeś przed chwilą, że nie zależy Ci na pieniądzach. Nie chcesz teraz zarabiać na swoich projektach. Teraz jesteśmy w Barcelonie gdzie pracujesz w domu hakerów który tworzycie. Jaki jest więc cel tej całej Twojej aktywności?

 

Avi Schriffmann: Bardzo motywuje mnie fakt, że nasz współczesny świat jest kształtowany przez naszą przeszłość, a zatem nasza przyszłość będzie kształtowana przez naszą teraźniejszość. Rozumiem przez to, że to, co robię teraz, będzie miało wpływ na tysiące i miliony lat, ponieważ to, co ludzie robili w przeszłości, ma wpływ na dziś. Aleksander Wielki tysiące lat temu podbił losowo wybrane kraje i takie są granice państw, które teraz mamy, Europy, Azji, Krajów Arabskich i świata. Chciałbym by tak na świat wpływały strony internetowe które tworzę. Również ta o COVID19 i ta wspierająca Ukrainę. Spójrz na tych wszystkich uchodźców, którzy znaleźli bezpieczne schronienie. Znasz moją historię z francuską rodziną?

 

Maciej Kawecki: Nie, nie znam.

 

Avi Schriffmann: Więc kilka tygodni temu w Charkowie, kiedy miasto było oblegane przez wojska rosyjskie, w piwnicy swojego domu ukrywała się rodzina. To była taka ziemna podłoga w czymś w stylu magazynu, nie można tam było mieszkać. Udało im się skorzystać z mojej strony internetowej, żeby znaleźć gospodarza we Francji. To pomogło tej rodzinie przyjechać do dodatkowego domu wakacyjnego tego człowieka na południu Francji. Znajdował się on na plaży na francuskiej wsi, bardzo pięknej. Przyjechali do tego domu i trzy dni po ich przybyciu okazało się, że ich dom w Charkowie został całkowicie zniszczony przez rosyjskie bomby. Ta strona nie tylko pomaga ludziom w znalezieniu mieszkania, ale także w pewien sposób ratuje im życie. A to tylko jedna historia z jednego dnia, o której pisało BBC. Przeprowadzili wywiad z rodziną, ja rozmawiałem z gospodarzem z Francji, a na zdjęciach widać całą rodzinę uśmiechniętą na plaży, ponieważ dzięki mojej stronie udało im się bardzo szybko i łatwo znaleźć mieszkanie, i pomyśl o tym. Może kiedyś jedna osoba z tej rodziny dorośnie i zostanie bardzo znanym naukowcem lub kimś podobnym. I wiesz, to jest właśnie ten długi efekt motyla, efekt zmiany tego, co może się wydarzyć tylko dzięki temu jednemu projektowi. I to właśnie motywuje mnie do tego typu projektów - to, że mogę mieć tak duży wpływ.

 

Maciej Kawecki: Gdybyś mógł udzielić młodym ludziom w Polsce radę, jak w zawodzie bliskim technologii osiągnąć sukces, co by to było?

 

Avi Schriffmann: Myślę, że trzeba zrobić coś istotnego i coś, co jest przydatne w danym temacie, a robienie tego za pomocą technologii jest bardzo łatwe, i bardzo łatwo jest się nauczyć, jak robić takie rzeczy w sieci. Na koniec dnia trzeba to po prostu zrobić. Może to zrobić każdy, kto tylko bardzo tego chce. Dostałem się na Harvard na informatykę, a nauczyłem się kodowania całkowicie przez Internet a konkretnie na YouTube. W każdej minucie na YouTube wrzucanych jest ponad 300 godzin materiałów, a znaczna część z nich ma charakter edukacyjny, nie tylko w zakresie kodowania, ale naprawdę wszystkiego. Choć mam nadzieję, że mój lekarz nie uczy się na YouTube, jak być lekarzem. Jest tam jednak sporo treści edukacyjnych z zakresu matematyki, informatyki ale też wszelkiego rodzaju rzeczy. Można przyjmować te treści bez względu na to, gdzie się jest. W małej wiosce, średnim czy dużym mieście, jeśli tylko ma się połączenie z Internetem i jakieś urządzenie komputerowe.

 

Maciej Kawecki: Do Twoich projektów pojawia się bardzo wiele uwag.

 

Avi Schriffmann: To prawda, tak do strony dedykowanej Ukrainie jak i do wcześniejszych projektów uwag jest bardzo dużo. Ale ja jestem tylko nastolatkiem. Stworzyłem stronę o pandemii w wieku 17 lat, ledwo wiedziałem, co robię. Daje sobie prawo do błędów i staram się je poprawiać.

 

Maciej Kawecki: Chciałbym Ci zadać jeszcze jedno, ostatnie pytanie, myśląc o Twojej przyszłości. Jaki jest Twój następny krok?

 

Avi Schriffmann: Następny krok? Hmm. Teraz będę obserwował świat i zobaczę, co jeszcze się wydarzy, w czym mógłbym pomóc. Ogólnie rzecz biorąc, chciałbym zainspirować miliony ludzi do działania. Wiesz, w Stanach Zjednoczonych, zrobiłem już wiele stron internetowych w tym przykładowo na temat protestów "Black lives matter" i wyborów prezydenckich. Ale to były moje działania dla Stanów Zjednoczonych. Może w Polsce są wybory, może w Polsce są protesty, albo w Polsce dzieje się coś, o czym ja nie mam pojęcia, bo mnie tam nie ma, ale ktoś, kto przeczyta ten wywiad dostrzeże taką potrzebę. Gdybym stworzył stronę internetową, aplikację, zegarek, grę, cokolwiek odpowiadającą na tę potrzebę, to mógłbym zrobić coś dla polskiej lokalnej społeczności. To może mieć tak samo pozytywny wpływ. Chciałbym, aby więcej ludzi robiło to, co ja, bo ja jak każdy ma ograniczoną ilość czasu. Chodzi o wykorzystanie Internetu do robienia bardziej pozytywnych rzeczy. Można to chyba nazwać w pewnym sensie aktywizmem internetowym.

 

Maciej Kawecki: Czyli Twoim celem jest pokazywanie jasnej strony technologii.

 

Avi Schriffmann: Dokładnie tak! W dzisiejszych czasach dzięki technologii można zrobić tak wiele, czego nie można było zrobić w przeszłości. Pomyślmy o stronie internetowej poświęconej koronawirusowi. Ostatnim razem, kiedy w Ameryce panował wielki strach przed epidemią było to w 2001 lub 2002 roku. Ale wtedy nie istniały jeszcze smartfony. Nie istniały media społecznościowe. Internet był w powijakach. Stworzenie takiej aplikacji nie było wtedy możliwe. Ale teraz, po wybuchu pandemii w 2020 roku, było to możliwe.  Była też wielka eksplozja wulkanu na Tonga. To była wielka katastrofa humanitarna, jestem pewien, że można było wykorzystać technologię, aby tysiące organizacji mogło ze sobą współpracować. Ale nie zrobiono tego. Dlatego chciałbym, abyśmy w przyszłości centralizowali zasoby. Jest wiele rzeczy, które można zrobić za pomocą Internetu.

Maciej Kawecki

Prezes Instytutu Lema. Prorektor ds. innowacji Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie. W latach 2019-2021 dziekan Wydziału Przedsiębiorczości i Innowacji Wyższej Szkoły Bankowej Warszawie. Od 2017 do 2019 r. dyrektor departamentu zarządzania danymi w Ministerstwie Cyfryzacji.